Tłumacz Migam - Międzynarodowe Centrum Kultury Svg Vector Icons : http://www.onlinewebfonts.com/icon Tekst łatwy do czytania i rozumienia Informacje dla zwiedzających
Okładka książki „Lekcja Europy Środkowej”.
„Nie ma wina nad węgrzyna!” – Csaba G. Kiss
A-
A+

[Esej pochodzi z książki Lekcja Europy Środkowej wydanej przez Wydawnictwo MCK w 2009 roku]

Nie ma wina nad węgrzyna!

Kilka kart z chlubnych dziejów tokaju w Polsce

W dziewiątym tomie słownika języka polskiego spotykamy hasło węgrzyn. Słownik podaje dwa znaczenia, jedno: wino węgierskie, drugie: dawn. Węgier[1]. Do pierwszego dodano komentarz: Nie ma wina nad węgrzyna… – powiadali smakosze w dawnej Polsce, ceniąc węgierskie wino wyżej niż inne. Słowo węgrzyn znajdujemy i w starszych, i w nowszych słownikach języka polskiego. A więc zarówno w zakrojonym na szeroką skalę dziewiętnastowiecznym Słowniku Samuela Lindego (pierwszy tom ukazał się w roku 1808), jak i w najnowszym trzytomowym słowniku z 2002 roku[2]. W pierwszym jako wino węgierskie (po niemiecku: UngarWein), w drugim jako dawne wino węgierskie. To nie przypadek, że słowo pierwotnie oznaczające Węgra właśnie w Polsce – jak nigdzie indziej – już od XVI do XVII wieku było używane również jako określenie pochodzącego z Węgier wina. Badacze dziejów kultury polskiej na wiek XV datują upowszechnienie się w ich kraju picia wina. Co prawda w średniowieczu na terenach południowej Polski uprawiano winorośl, ale produkowane tam trunki ani ilościowo, ani jakościowo nie zaspokajały potrzeb kraju – został on więc znaczącym importerem zagranicznych win. Najważniejszy szlak handlowy, jeśli chodzi o wino, wiódł do Polski z Węgier. W wydanej w 1944 roku pracy Borkivitelünk Észak felé (Nasz eksport wina na północ) György Komoróczy przedstawił szczegóły owej trwającej parę stuleci ożywionej działalności handlowej.

Już Marcin Kromer (1512–1589), wszechstronny polski pisarz i uczony z epoki renesansu, pochodzący z odgrywającego niezmiernie ważną rolę w obrocie węgierskim winem przygranicznego miasta Biecza, wspomina w swoim łacińskim opisie kraju (Polonia sive de situ, populis, moribus, magistratibus et republica regni polonici libri duo, około 1558), że Wina, zwłaszcza w Małopolsce, sprowadza się także z sąsiednich Węgier i Moraw, przy czym nie przeszkadza importowi cena[3]. W książce mówiącej o polskich obyczajach w wiekach XVII i XVIII autorstwa polskiego historyka Zbigniewa Kuchowicza możemy przeczytać: Przede wszystkim jednak nabywano rozmaite wina węgierskie. Polscy kupcy lub ich agenci przybywali bezpośrednio na Węgry i zakupywali często wino jeszcze «na pniu», przed winobraniem […]. Nabywano zwykle wina stołowe, białe, czerwone, najwyższym uznaniem cieszyły się oczywiście tokaje. Stary tokaj miał w Polsce renomę najlepszego w świecie wina i był nieraz dwukrotnie bardziej ceniony niż najlepsze wina francuskie[4].

Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa słowo węgrzyn oznaczało przede wszystkim dawne wino tokajskie. Wspominając literacką sławę tokaju w Polsce, mówimy o prawdziwym kulcie wina węgierskiego w tym kraju. Ciekawe, że niemal zbiegł się on w czasie – mowa o końcu XVI wieku – z narodzinami tokaju aszú (słodkiego napoju produkowanego częściowo ze zwiędłych winogron). Wedle naszych dotychczasowych danych polski poeta Adam Czahrowski w wydanym w 1597 roku tomie wierszy (Treny i rzeczy rozmaite) jako pierwszy chwali wino z Tokaju, co można uznać za początek kariery tego trunku w literaturze światowej. (Ta fortuna literacka jest doprawdy niezwykle interesująca, począwszy od stwierdzenia francuskiego monarchy Ludwika XIV: Tokaj jest królem win i winem królów, przez Woltera, po Goethego i innych).


Od przysłów po dokonania literackie z końca XX wieku kult węgierskiego wina i tokaju w literaturze polskiej jest taki bogaty, że jego szczegółowe przedstawienie znacznie przekroczyłoby ramy nawet całej książki. W 1965 roku pionierskie studium na ten temat opublikował ówczesny student hungarystyki na Uniwersytecie Warszawskim, późniejszy wykładowca historii Jerzy Jakubiuk[5]. Licząca ponad trzy arkusze praca poświęcona jest karierze wina węgierskiego w literaturze polskiej, a duża część zawartych w niej danych dotyczy oczywiście wina tokajskiego, podobnie jak opublikowana dziesięć lat temu inna książka Jakubiuka, w której zajmuje się on wyłącznie historyczno‑kulturową rolą winnic tokajskich w Polsce. Dla naszego krótkiego przeglądu oba te opracowania były nieodzowną wskazówką. W ramach niniejszego szkicu przedstawimy zaledwie parę fragmentów ilustrujących literacką sławę wina tokajskiego w Polsce.

Warto zacząć od powiedzeń i przysłów, bo przecież wino węgierskie w niejednym z nich występuje, a z kulturą wina wiąże się nawet w jakiś sposób słynne powiedzenie o tradycyjnej przyjaźni Polaków i Węgrów (Polak, Węgier – dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki /Lengyel, magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát; w dosłownym tłumaczeniu: Polak, Węgier, dwaj dobrzy przyjaciele, razem walczą i razem piją wino). István Csapláros w 1964 roku powiedzeniu temu poświęcił osobną pracę, w której szczegółowo omówił polskie przysłowia związane z Węgrami i winem węgierskim[6]. W oparciu o pochodzący z końca XIX wieku zbiór znanego polskiego badacza przysłów i powiedzeń Samuela Adalberga (1868–1939) wyliczył i skomentował cały dotyczący Węgier materiał. Wiele spośród powiedzeń kształtujących przez długi czas obraz Węgrów w oczach Polaków wspomina o winie (węgrzyn). Na przykład cytowane w tytule Nie ma wina nad węgrzyna! (Nincs jobb bor a magyar bornál!), czy Kto węgierskie wino pije, po śmierci nie gnije (Aki magyar bort iszik, nem rohad el halála után), Stary węgrzyn dobry, ale stary kochanek diabla wart (Jó a magyar óbor, de az öreg szerető fenét se ér), W Węgrzech wino się rodzi, a w Polsce umiera (A bor Magyarországon születik, és Lengyelországban hal meg) – znane też w łacińskiej wersji, znamiennej dla kultury szlacheckiej: Hungariae natum – Poloniae educatum (Na Węgrzech urodzony – w Polsce wychowany), gdzie wskazuje się na zlokalizowane w południowej Polsce piwnice, w których leżakowało wino. W jednym z powiedzeń charakteryzujących narody Węgrom przypisuje się picie: W Polsce jeść, na Węgrzech pić, w Niemczech spać, we Włoszech się kochać.

O tym, jak odległą tradycję uwieczniają przysłowia związane z winem, świadczy też literatura. W Węgrzech się wino rodzi, a w Polsce umiera – czytamy u wybitnego poety barokowego Wacława Potockiego (1621–1696) w jednym z wierszy, które napisał pod koniec życia (Moralia II, 114).

Jednak, jak już wspominałem, polska – a zarazem światowa – sława literacka tokaju zaczyna się od Adama Czahrowskiego, polskiego poety, który pod koniec XVI wieku dziewięć lat spędził w węgierskich twierdzach kresowych, wiodąc żywot rycerza. Nie należał do twórców tej miary co Bálint Balassi (1554–1594) czy Jan Kochanowski (1530–1584), ale historia literatury słusznie przyznała mu miejsce w polskiej poezji renesansowej. Utwory tego nieco zapomnianego poety opublikował w roku 1937 Tadeusz Mikulski, po 1945 zaś poświęcił mu gruntowne studium filologiczne, przedstawiając jego życie i twórczość[7]. Ów tom wierszy z uznaniem skwitowali również autorzy węgierscy (Tibor Csorba, József Trencsényi‑Waldapfel), lecz najdokładniejszym przewodnikiem po życiu i poezji Czahrowskiego do dzisiaj pozostaje praca Mikulskiego. Czahrowski urodził się około roku 1565 na wschodnich kresach Rzeczypospolitej, młodość spędził w typowym polskim środowisku szlacheckim koło Lwowa. W 1588 roku przybył na Węgry i zaciągnął się do wojska, do upadku Egeru w roku 1596 służył w węgierskich twierdzach kresowych. Kiedy opuścił nasz kraj, w Poznaniu opublikował tom wierszy o tym, czego doświadczył na Węgrzech, i o życiu rycerskim (Treny i rzeczy rozmaite, 1597). Walczył pospołu z rycerzami egerskimi i jego najpiękniejsze wspomnienia też łączą się z Egerem. W wierszach opiewa chlubne bitwy, również swoje rozczarowania, skarży się na niewdzięczność Węgrów, opłakuje zamek egerski, zagarnięty przez Turków. Czahrowski dobrze poznał węgierskie kresy i resztkę kraju, jaka się ostała, bywał w Preszburgu, Győr, Komárom i Nagykanizsy. Był obecny w czasie oblężenia Ostrzyhomia (Esztergom) w roku 1594, kiedy śmiertelnie ranny został Bálint Balassi, znakomity poeta węgierskiego renesansu. W Preszburgu od pewnego tureckiego jeńca usłyszał opowieść, którą też wykorzystał w swoich utworach, przeciwstawiając w jej świetle jedność Turków brakowi jedności chrześcijan. U Czahrowskiego znajdujemy topos bastionu (przedmurza) chrześcijaństwa. Poeta polski tak pisze o Węgrzech: Której granice są wam murem prawie mocnym /Krajom tak południowym, zachodnim, północnym (Treny, 13).

W wierszu pod tytułem Opłakiwanie Egeru i słynnego egerskiego rycerstwa… Czahrowski ukazuje Eger jako bramę do Krakowa i do Polski, a dzielnych, mężnych rycerzy nazywa zwierciadłem Węgier.

Żołnierz Czahrowski dokładnie wiedział, co w kluczowej sytuacji oznacza upadek ważnej twierdzy kresowej dla całej strefy obronnej Górnych Węgier. W wierszu tym daje też świadectwo swojej gruntownej wiedzy na temat strategii, kiedy wylicza poszczególne zamki leżące na lewo od Egeru, zaczynając od Sirok po Szarvaskő, Győr (Diósgyőr), Fülek, Szécsény, Szendrő, Szádvár itd., po czym przechodzi do tych, które leżą na prawo: Ecsed, Kálló i Szerencs, Ónod i Tokaj, gdzie jest znakomite wino […].

Nie wiadomo dokładnie, dlaczego w wydanym dwa lata później, w 1599 roku, rozszerzonym tomie poezji zmodyfikował ów tekst, eliminując z niego uwagę dotyczącą wina z Tokaju. W tej drugiej wersji o Tokaju czytamy tylko, że to miejscowość leżąca nad Cisą. Rozważając tę kwestię, Tadeusz Mikulski dochodzi do wniosku, że poeta przypuszczalnie z ostrożności zmienił tekst wiersza. Przy okazji drugiego wydania poezji, publikowanego we Lwowie, w jeszcze większym stopniu liczył na przychylność kanclerza Jana Zamoyskiego (jemu zadedykował książkę), a wtedy właśnie na porządku dziennym polskiej polityki znajdowała się kwestia ilościowo znaczącego importu wina, może więc nie chciał rozsławiać wina węgierskiego. W polskiej świadomości pamięć o Czahrowskim utrwaliła zresztą przede wszystkim pieśń żołnierska, brana za pieśń ludową, która była prawdopodobnie pierwowzorem słynnego wiersza Bálinta Balassiego (Pieśń żołnierska na chwałę rycerzy kresowych [A végek dicsérete]):

Powiedz wdzięczna kobzo moja,

Umie‑li co duma twoja,

Cóż może być piękniejszego

Nad człowieka rycerskiego?

Tytuł polskiego wiersza brzmi Duma ukrainna[8].

Najświetniejsze lata dla wina węgierskiego w Polsce przypadają na stulecia XVII i XVIII. Stało się ono częścią kultury szlacheckiego baroku, który w historii kultury zyskał miano sarmatyzmu. Świat polskiego Bachusa obejmował wino węgierskie, a zwłaszcza tokaj. Nie mogło go zabraknąć na ucztach, uroczystościach, a nawet na sejmach i sejmikach. Kulturę picia wina w Polsce upowszechniał zwyczaj, jaki przywozili ze sobą Węgrzy. Poczynając od panowania Stefana Batorego, pojawiali się w Polsce służący tutaj węgierscy żołnierze oraz ściśle związani z dworami magnackimi pochodzący z Węgier muzycy i hajducy. A także sprowadzający wino z Węgier – dla celów liturgicznych – Kościół katolicki. W pewnym sensie można nawet powiedzieć, że wino na polską ziemię przyniosło chrześcijaństwo. Do dziś 27 grudnia, w dzień świętego Jana, święci się wino mszalne. Jak to wiemy z prac polskich badaczy, w dawniejszych czasach najlepsze tokajskie wina nazywano Te Deum i Pater Noster[9].


W literaturze polskiej bodaj najbogatszy kult tokajskiego wina występuje u poetów sarmackich właśnie. Na przykład w jednym z wierszy Zbigniewa Morsztyna (1625–1689), gdzie autor wylicza atrybuty charakterystyczne dla poszczególnych nacji, Węgrowi przypisuje wino: Bogaty Arab siła daje złota / Wenet jedwabie, Turczyn złotogłów, / Indyja pereł kosztowne obłowy, / Polak swoimi obcych żywi płony, / A ci mu za to liczą miljony, / Węgrzyn się płucze w najgłówniejszym winie / ty sobołami kupczysz Moskwicinie (Od tegoż Pana Andrzeja Lubienickiego dedykacja Jej Mości Paniej Denhoffowej  pewnych gadek). Z kolei w wierszu Wespazjana Kochowskiego (1633–1700), kiedy gości ogarnia posępny smutek, to: Dobra myśł serc ochłoda, ta muzyki roście, / Kiedy melancholiją otrząsnąwszy goście / Wezmą w rękę tokaju puchar przeźroczysty, / Coraz padwany skoczne słysząc wokalisty (Za muzami skrupulatów). Jan Andrzej Morsztyn (1621–1693), poeta, polityk i dyplomata o powikłanych losach, pod koniec życia przebywał jako emigrant we Francji i w rymowanym liście do kuzyna Stanisława Morsztyna wyliczał, jakich europejskich win próbował. Francuskie, włoskie i greckie trunki wspomina jako poznane w trakcie podróży. Natomiast winem tokajskim można się było raczyć również w kraju, w Małopolsce:


A potem kiedyś do ojczyzny wdzięcznej

Nie złożył chęci i przez twe Podgórze

Pytałeś Węgrów o tercalskej górze

I gdzie tokajskie leżą winogrady,

Polskiemu bardzo pograniczu rady,

Co zacz potocka i wiele wydaje

Prasa co tłoczą Rakoczego kraje

Co emrów zlewa endeburska góra

Co jest Święty Jur i domowa lura[10].


Z wybitnych twórców literatury barokowej na szczególną uwagę zasługuje Wacław Potocki, szlachcic kresowy mający bardzo burzliwe życie, niezwykle płodny i wszechstronny poeta, który układał ariańskie pieśni religijne; napisał wiele wierszy okolicznościowych oraz utworów lirycznych, a w poemacie epickim uwiecznił zwycięstwo Jana Sobieskiego nad Turkami pod Chocimiem. Również z racji sąsiedztwa dobrze znał południową stronę Karpat i utrzymywał kontakty z Węgrami. W czasie wojen szwedzkich uciekł na Węgry, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa do Bardiowa, a później, w trakcie wyprawy wojennej Jerzego II Rakoczego z bronią w ręku walczył o swoją małą ojczyznę. Wino jest częstym motywem w jego poezji i nieraz pojawia się kojarzone z Węgrami. W wierszu ukazującym charakter narodów poprzez gastronomię (Potrawy różnych narodów) Potocki przedstawia Węgrów – zgodnie z ówczesnym polskim stereotypem – wyposażonych w czosnek, wino i słoninę. W wierszu Na Bieszczad czytamy jego następującą uwagę o drodze wina: Tu, gdzie przez zimny Beskid dochodzą nas wina. W wierszu opłakującym śmierć syna, by uzmysłowić swój ból, poeta pisze, że gdyby nawet żył tysiąc lat i spróbował każdego węgierskiego wina, to nie byłoby mu lżej na duszy.


Wśród polskich poetów opiewających tokaj Jerzy Jakubiuk wymienia jeszcze Józefa Bakę (1707 [1706]–1780) i Krzysztofa Opalińskiego (1605 [1609]–1655). Wybitny osiemnastowieczny pamiętnikarz Jędrzej Kitowicz (1727 [1728]–1804) w następujący sposób uwiecznił zwyczaje picia trunków w południowej Polsce: W Krakowskiem i Sendomirskiem żadne piwo, wyjąwszy prawdziwe angielskie, nie było w szacunku, ponieważ pospólstwo tamtejsze, mianowicie chłopstwo – tak jak na Rusi i w Litwie – gorzałkę mają za trunek pospolity, szlachta zaś i mieszczanie majętni wino węgierskie, z przyczyny bliskości Węgier[11].


Również dla węgierskiego eksportu wina tragiczne w skutkach okazały się wydarzenia ostatnich trzydziestu lat XVIII wieku w Polsce, a mianowicie trzy rozbiory. W roku pierwszego rozbioru – 1772 – weszły w życie nowe przepisy celne, na mocy których stopniowo zmniejszyły się dostawy wina do Polski, a właściwie do Galicji. Ale handel winem i literacka sława nie pozostają w bezpośrednim ze sobą związku. Węgierskie wino nadal zajmowało poczesne miejsce wśród wysoko cenionych trunków, a jego pochwały podejmowali się też polscy poeci i pisarze epoki oświecenia. O tokaju czytamy na przykład w jednym z wierszy Adama Naruszewicza (1733–1796); o węgierskim winie wspomina w dramacie i w wierszu Ignacy Krasicki (1735–1801), podobnie Franciszek Zabłocki (1752–1821).


Osobny rozdział w kontaktach węgiersko‑polskich stanową losy polskich uchodźców przybywających do miast Górnych Węgier. Po raz pierwszy organizatorzy i zwolennicy antyrosyjskiej konfederacji barskiej (1767–1772) wykorzystują jako osobliwe zaplecze miasta leżące w pobliżu przełęczy karpackich, na przykład Bardiów i Preszów. To pierwsze również jako kąpielisko przyciągało magnatów i szlachtę z sąsiednich ziem polskich. Z badań polskiego hungarysty Jana Reychmana znamy liczne szczegóły tych kontaktów w okresie oświecenia. To on zacytował w jednym ze swoich studiów pochodzący z pamiętników Jana Dukana Ochockiego (1766–1848) następujący passus związany z winem:

W niektórych domach przy deserze dawano wino węgierskie tak gęste jak galareta, którą się łyżeczką jada, nigdzie potem nic podobnego nie trafiło mi się kosztować


W epoce romantyzmu polski poeta europejskiej rangi, Adam Mickiewicz (1798–1855), wiódł prym wśród piewców węgrzyna – tokaju. Na pierwszy rzut oka wydaje się zaskakujące, że również dla Mickiewicza, który pochodził z tak odległego od Węgier krańca polskiego świata, naturalną częścią szlacheckiej gastronomii było wino węgierskie, tokaj. Nie ma w tym jednak nic nadzwyczajnego, bo przecież poeta, który dzieciństwo spędził na Litwie początku XIX wieku, uwiecznił w swoich dziełach świat zwyczajów ukształtowany tam w ciągu mniej więcej dwustu lat. Tamtejsza szlachta – jak już wiemy – pijała wino węgierskie. Jednym z klasycznych utworów polskiej literatury romantycznej jest epopeja Mickiewicza Pan Tadeusz. Poeta napisał ją jako emigrant w Paryżu, tam też się ukazała w 1834 roku. Jest to nie tylko szeroka panorama życia dawnej szlachty litewskiej i nieśmiertelne osiągnięcie polskiej poezji, lecz również tekst, który od półtora wieku z okładem współtworzy kanon polskiej tożsamości narodowej. (Z pewnością więc nieprzypadkowo w 1998 roku Andrzej Wajda podjął się jego ekranizacji). Pan Tadeusz z drobiazgową dokładnością przedstawia życie codzienne Polaków na Litwie, ich zwyczaje, włącznie z polowaniem, grzybobraniem itd. Wiele dowiadujemy się zeń o formach kontaktów towarzyskich, o tym, co ludzie jedli, jak ucztowali, w ostatniej XII Księdze Mickiewicz daje przegląd wydarzeń związanych z radosnym świętem, jakim było przyjęcie polskich wojsk uczestniczących w kampanii napoleońskiej, oraz zaręczynami trzech par. Poeta pięć razy wspomina też o winie węgierskim. Za każdym razem jest to element obyczaju sam przez się zrozumiały, niewymagający komentarza. Na przykład w I Księdze w czasie kolacji z okazji przyjazdu do domu młodego Tadeusza, kiedy ów trunek pojawia się po trzecim daniu:


Sędzia, z boku rzuciwszy wzrok na Tadeusza

I poprawiwszy nieco wylotów kontusza, Nalał węgrzyna […]

(Pan Tadeusz, I Księga, 338–340).

W księgach III i V również natrafimy na wzmianki o winie węgierskim jako elemencie posiłku; po wódce pitej jako aperitif goście podejmowani w dworku otrzymują litewski chłodnik, a potem:

Sędzia Podkomorzemu węgrzyna, szampana

Dolewał […]

(Pan Tadeusz, III Księga, 724–725). 

Podobnie przy wieczerzy:

Po chłodniku szły raki, kurczęta, szparagi,

W towarzystwie kielichów węgrzyna, malagi;

(Pan Tadeusz, V Księga, 315–316).


Pierwsze zdanie krótkiego wprowadzenia do XII Księgi brzmi: Ostatnia uczta staropolska. Poznajemy tu wszystkie szczegóły – od nakrycia stołu, przez kartę dań, po kartę napojów, a w długiej wyliczance nie brak też obfitego węgrzyna. Za jak cenny uchodził ten trunek, możemy się zorientować ze słów Wojskiego, który, niczym nasz notariusz wiejski z Peleske z poematu Józsefa Gvadányiego (Egy falusi nótáriusnak budai utazása [Wędrówka do Budy pewnego wiejskiego notariusza], 1790), gani nowe obyczaje:

Niestety! już i do nas włazi moda nowa.

Niejeden panicz krzyczy, że nie cierpi zbytków,

Je jak Żyd, skąpi gościom potraw i napitków,

Węgrzyna pożałuje, a pije szatańskie

Fałszywe wino modne, moskiewskie, szampańskie;

(Pan Tadeusz, XII Księga, 200–203).

Jednak i w innych dziełach Mickiewicza spotykamy wino węgierskie, a nawet Tokaj jako miejsce. W swoim pierwszym drukowanym wierszu (Zima miejska, 1817), nawiązując do karnawałowych zabaw wileńskiej złotej młodzieży, wspomina o węgrzynie. W 1819 roku zaczął pisać planowany jako czteroczęściowy epos heroikomiczny Kartofla, ale powstała tylko pierwsza pieśń, w której wychwala miejsce swego urodzenia, Nowogródek, gdzie ziemia jest twarda, macosza, wymaga wiele pracy; dla porównania przywołuje pagórki Tokaju, gdzie rumienią się kiście. Ciekawe, że ten sam obraz spotykamy w innym jego młodzieńczym wierszu: Wabiące owocami i kwiatem ogrody / Z purpurowemi grony pagórki Tokaiu… / Weselą oba brzegi szumnego Dunaiu (1818)[12].

Niewykluczone, że poeta w czasie studiów zetknął się z toposem Węgier jako żyznego Kanaanu. W jednym z kolejnych wierszy Mickiewicz wspomina o winie tokajskim, lecz nie używa określenia wino węgierskie (węgrzyn), tylko rzeczownikowej formy tokaj, jaką stosuje się dzisiaj w Polsce. W 1827 roku podczas swego rosyjskiego zesłania napisał wiersz Do doktora S. Żegnając w nim pewnego badacza wyruszającego w podróż do Azji, częstuje go dla orzeźwienia starym tokajem zmieszanym z niemeńskimi zdrojami. Jakkolwiek dziwna wydałaby się nam ta mieszanka, dla poety oba napoje są czymś, co przypomina mu strony rodzinne, Niemen symbolizuje jego małą ojczyznę (pisał też do niej sonety), a tokaj to część obyczajów świata, w którym wzrastał.

Do nurtu romantycznego zalicza się też Wincenty Pol (1807–1872), który był poetą bardzo popularnym w XIX wieku. W swoich wierszach nakreślił literacką geografię polskiego pejzażu. Jakubiuk cytuje z jego utworu Na jesieni wersy malujące Tatry, które to pasmo –niczym śmiały słup graniczny – stoi pomiędzy zamkiem krakowskim a węgierskimi winnicami. W niezmienionej formie wersy te (767–790) powtórzył w opublikowanym w 1835 roku poemacie Pola Pieśń o ziemi naszej (Stoją nagie Tatry w śniegu, / By graniczny słup zuchwale!). Tam też natrafimy na obraz polskiego rycerza z Podola, który: Chwat po prostu! Lubi konie, / Węgrzyn stary, krymskie burki, / Charty, łowy, jasne bronie / I bekieszki, i lisiurki[13]. Wyliczanka ta uzmysławia, jakie były charakterystyczne rekwizyty polskiej szlachty.

Pośród wybitnych polskich utworów literackich drugiej połowy XIX wieku należy wspomnieć Lalkę (1890) Bolesława Prusa (1847–1912), bo tu również czytamy o węgierskim winie. Jednym z ważniejszych bohaterów tej powieści jest Ignacy Rzecki, stary subiekt, który brał udział w węgierskiej Wiośnie Ludów. Wino węgierskie pojawia się w Lalce nie tylko jako szlachetny trunek na specjalne okazje, lecz również jako istotny element obrazu Węgier i Węgrów we wspomnieniach Rzeckiego. Na węgierskiej wsi, gdzie organizowano uroczyste przyjęcie dla polskich legionistów, typowym jadłem były wieprzowina, papryka i wino.

W wielkim cyklu powieściowym Trylogia (1884–1888) Henryka Sienkiewicza (1846–1916), który przywołuje świat wojen XVII wieku, odnajdujemy jedną z odmian wina tokajskiego: maślacz (węg. máslás). Wiadomo, że węgierskie słowo szamorodni jest polskiego pochodzenia. Bezpośrednie i szerokie kontakty handlowe sprzyjały przejmowaniu słów i wyrażeń z obszaru kultury winnej, toteż w siedemnastowiecznej i późniejszych odmianach polszczyzny istniało słowo maślacz. Początkowo odpowiadało ono węgierskiemu máslás, potem oznaczało słodkie wino węgierskie. W Panu Wołodyjowskim, trzeciej części Trylogii, tęgo pijący Zagłoba – jeden z charakterystycznych bohaterów powieści – tak pociesza rozgoryczonego jegomościa Wołodyjowskiego:

– Napijże się, Michale, abyś miał siłę wszystko przenieść, boś zmizerowany bardzo. – To rzekłszy, Zagłoba wyjął gąsior z rąk pacholika i nalał oba kielichy maślaczem tak starym, że aż zgęstniałym ze starości

– Godny to napitek – rzekł, postawiwszy gąsior na ziemi, a biorąc kielichy[14].

Do klasyków polskiej literatury przełomu XIX i XX wieku należy powieściopisarz Stefan Żeromski (1864–1925). Jego powieść Popioły ukazała się w 1904 roku. Pisarz wystawił w niej pomnik uczestnikom  polskich walk epoki napoleońskiej. Również ten utwór doczekał się ekranizacji przez Andrzeja Wajdę (na Węgrzech wyświetlany pod tytułem A légió [Legion]). W świecie polskiej szlachty przedstawionym w Popiołach również spotykamy węgierskie wino. Podczas słynnej karnawałowej zabawy, kuligu, w dworku Olbromskich gości podejmuje się poczęstunkiem; po wódce gdańskiej i pierwszej przekąsce przychodzi kolej na wino węgierskie, które gospodarz sprowadził z Krakowa, a przywiezione zostało saniami. Rafał był szczęśliwy. Kieliszek starego węgrzyna, wypity gdzieś w ostatnim dworze w Górkach, Ossolinie czy Nasławicach, rzucił jego uczucia jakoby na ptasie skrzydła[15].

Wielu przedstawicieli kolejnych pokoleń uwieczniało w literaturze polskiej sławę tokaju i wina węgierskiego. Nasz przegląd można by więc uzupełnić dalszymi interesującymi danymi, niemniej literacki obraz wina tokajskiego w Polsce w zasadzie się nie zmieniał. Znamienne, że osobne słowo narodziło się tu dla wina węgierskiego, co godne uwagi nawet, gdy przyjąć, że pod koniec XX wieku nieco już wyszło z użycia. Jednym z symboli blisko tysiącletniej przyjaźni polsko‑węgierskiej jest węgierskie wino. I nawet jeśli zanikła dawna polska kultura szlachecka, której ważnym elementem było raczenie się tokajem, to tę tradycję kultywuje – i będzie kultywować – wiele dzieł stanowiących kanon literatury polskiej.


Tekst przełożyła Elżbieta Cygielska — 2009

Przypisy:

1 Słownik języka polskiego, t. 9, red. Witold Doroszewski i in., Warszawa 1967.

2 Słownik języka polskiego przez M. Samuela Bogumiła Linde, wydanie 2, poprawne i pomnożone, t. 4, Lwów 1860; Słownik języka polskiego, t. 3, Warszawa 2002.

3 Marcin Kromer, Polska czyli o położeniu, ludności,obyczajach, urzędach i sprawach publicznych królestwa polskiego księgi dwie, tłum. Stefan Kazikowski, Olsztyn 1977, s. 60.

4 Zbigniew Kuchowicz, Obyczaje staropolskie XVII–XVIII wieku, Łódź 1975, s. 70–71.

5 Jerzy Jakubiuk, Kariera wina węgierskiego w literaturze polskiej, Warszawa 1965.

6 István Csapláros, PolakWęgier dwa bratanki (w języku francuskim), Slavica (Budapest) 1964, s. 81–106.

7 Tadeusz Mikulski, Adam Czahrowski z Czahrowa (Portret literacki), [w:] tenże, Rzeczy staropolskie, Wrocław–Warszawa–Kraków 1964, s. 121–215.

8 Utwór w wersji elektronicznej dostępny pod adresem: http://pl.wikisource.org/wiki/Duma_ukrainna, data pobrania: 6.11.2009.

9 Tadeusz Ślawski, Biecz i Gorlice – ośrodki handlu winem od XIV w. do XVIII w., Biecz 2001, s. 76.

10 Jan Andrzej Morsztyn, Do Stanisława Morsztyna, rotmistrza Jego Królewskiej Mości, [w:] tenże, Wybór poezji, Wrocław–Warszawa–Kraków 1998, s. 92. Co do węgierskich realiów geograficznych: tercalska góra to miasteczko Tarcal nieopodal Tokaju, potocka odnosi się do Sárospataku, endeburska góra to miasto Sopron (niem. Ödenburg).

11 Jędrzej Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III, Wrocław 1950, s. 469.

12 Adam Mickiewicz, Uwagi nad „Jagiellonidą”, Pamiętnik Warszawski 1819, nr 1 (lipiec), s. 273–293. Cyt. za: [hasło] Tokaj, [w:] Słownik języka polskiego Adama Mickiewicza, red. Konrad Górski, Stefan Hrabec, t. 9, Warszawa 1977.

13 Wincenty Pol, Pieśń o ziemi naszej, [w:] tenże, Wybór poezji, Wrocław–Warszawa–Kraków 1963, s. 194.

14 Henryk Sienkiewicz, Pan Wołodyjowski, Warszawa 1967, s. 43.

15 Stefan Żeromski, Popioły, t. 1, Warszawa 1968, s. 50.

×
Dodano do koszyka:

Kontynuuj zakupy Przejdź do koszyka