Tłumacz Migam - Międzynarodowe Centrum Kultury Svg Vector Icons : http://www.onlinewebfonts.com/icon Tekst łatwy do czytania i rozumienia Informacje dla zwiedzających
„IZOLACIJA: o wygnaniu sztuki ukraińskiej...” Katarzyna Jagodzińska
A-
A+
W 2010 roku na terenie nieczynnej fabryki w Doniecku powstała IZOLACIJA – niezależna platforma współczesnej kultury. Od połowy XX wieku w zakładzie zatrudniającym tysiąc osób produkowano płyty z wełny mineralnej oraz różnego rodzaju materiały termoizolacyjne. Upadek Związku Radzieckiego przyniósł powolny schyłek fabryki. Stowarzyszenie IZOLACIJA postawiło sobie za cel zachowanie przemysłowego dziedzictwa Doniecka, ale też w kontekście tego dziedzictwa – inspirowanie społecznej i kulturowej zmiany na Ukrainie. W centrum fabrycznego kompleksu znalazły się wielkie gabarytowo prace sztuki współczesnej, a widocznym z daleka symbolem – monumentalna szminka kameruńskiego artysty Pascale’a Martine’a Tayou pod znamiennym tytułem „Make up… Peace!” . Dzisiaj szminki już nie ma, a w regionie trwa wojna.

Katarzyna Jagodzińska: Co wydarzyło się 9 czerwca 2014 roku?

Lubow Michajłowa: 9 czerwca 2014 roku milicja samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) wtargnęła na teren dawnej fabryki materiałów izolacyjnych w Doniecku, gdzie od 2010 mieściła się siedziba fundacji IZOLACIJA. Według separatystów teren fabryki miał pełnić funkcję schronu przeciwbombowego i magazynu „pomocy humanitarnej” od Federacji Rosyjskiej. Milicja splądrowała siedzibę fundacji, dewastując mienie i wynosząc sprzęt oraz zawartość kasy pancernej. Konstrukcje z metalu, wśród nich dzieła sztuki, pocięto i oddano na złom. Od tego czasu lokale fundacji służą jako miejsce szkoleń bojowników armii DPR, skład amunicji i ośrodek detencyjny, w którym często dochodzi do torturowania zakładników.

IZOLACIJI do dziś nie udało się odzyskać z Doniecka archiwum, biblioteki, drukarki 3-D i plotera laserowego, należących do IZOLAB-u, ani też komputerów oraz wielu dzieł sztuki. Fundacja ewakuowała pracowników – i odtąd działa w Kijowie.

Czy udało się państwu ocalić coś z kolekcji?

Zaledwie jedną trzecią. Spis prac (nadal dość obszerny) znajduje się na naszej stronie internetowej . Wśród prac, które pozostały na okupowanym terenie, były instalacje i wielkogabarytowe obiekty Daniela Burena (Francja), Cai Guo-Qianga (Chiny), Leandra Erlicha (Argentyna), Kadera Attia (Francja), Pascale’a Marthine’a Tayou (Kamerun / Francja), Luby Malikowej, Żanny Kadyrowej, APL315 i Hamleta Zinkowskiego (Ukraina), a także innych artystów.

Podczas gdy rabusie nadal niszczą wszelkie przejawy sztuki na okupowanym terenie, artyści, którzy współpracowali z IZOLACJĄ, pomagają w nadrabianiu strat – odtwarzając swoje dzieła bądź zastępując zniszczone nowymi.

Dlaczego, pani zdaniem, separatyści postanowili zniszczyć dzieła sztuki? Niektóre z nich, stworzone przez artystów o międzynarodowej renomie, miały sporą wartość rynkową. Czy był to gest symboliczny, czy raczej dowód ignorancji?

Leonid Baranow, szef okupującego IZOLACIJĘ specjalnego komitetu DRL, stwierdził: „Podobno było to międzynarodowe centrum sztuki. Nie mieliśmy innego wyboru, jak tylko je zająć, bo sztuka, jaką promowali, w ogóle nie była sztuką. Na obszarze Donieckiej Republiki taka sztuka będzie karana”. Wypowiedź ta odnosiła się głównie do książki Borysa Michajłowa , zawierającej cykl fotograficzny pod tytułem „Historia choroby", który obrazuje postsowiecką niepewność na przykładzie życia bezdomnych w Charkowie. Uważający się przede wszystkim za strażników prawosławnych tradycji i „wartości moralnych”, twórcy DRL nie mogli zaakceptować w Doniecku prowokacyjnych dzieł sztuki współczesnej. Kulturowa różnorodność i myślenie krytyczne zdecydowanie wykraczają poza zakres ich priorytetów.

Równocześnie jasne jest, że oddanie instalacji artystycznych na złom służyło łatwemu zarobkowi, i nie wyobrażam sobie, by żołdacy DRL mieli pojęcie o wartości rynkowej tych prac, a cóż dopiero możliwościach spieniężenia ich na świecie. Do zniszczeń przyczynił się więc swoisty konglomerat wojującego obskurantyzmu, chęci szybkiego zysku i głupoty. Były jednak także powody czysto utylitarne. Na przykład wykonanej z mydła rzeźby Marii Kulikowskiej „Homo bulla” używano do szkolenia w strzelaniu do celu.

Co mówi się o zniszczeniu dzieł sztuki w pierwotnej siedzibie fundacji w Doniecku na Ukrainie? Czy ludzie w ogóle o tym wiedzą?

Po przejęciu lokalu i wygnaniu otrzymaliśmy wiele słów wsparcia od naszych zagranicznych współpracowników – prawdę mówiąc, okazali nam oni więcej serca niż władze Ukrainy, które w tej sytuacji powinny być najbardziej pomocne. Nie ma wątpliwości co do tego, że wojna na Ukrainie pochłonęła już kilka tysięcy ludzkich istnień – i pewnie w porównaniu z tą okrutną codziennością niedole instytucji sztuki wydają się wielu Ukraińcom nieistotne. Najbardziej jednak niepokoi nas, że znaczna część mieszkańców Ukrainy, w tym również politycy, najwyraźniej nadal nie rozumie ścisłego powiązania między destrukcją kultury a zadawaniem śmierci. I to też staramy się uwidaczniać poprzez nasze przedsięwzięcia – dlatego robimy co w naszej mocy, by jak najbardziej nagłośnić na Ukrainie sytuację, w której się znaleźliśmy. W tej chwili tylko nieliczne osoby związane ze środowiskiem sztuki nie wiedzą o doświadczeniach IZOLACIJI.

Warto również wspomnieć, że wziąwszy pod uwagę obecną politykę rządu, a zwłaszcza niedawną ustawę o dekomunizacji, nie liczyliśmy, że ukraińskie media poświęcą nam dużo miejsca. Ta kontrowersyjna regulacja prawna stanowi zagrożenie dla wielu cennych pod względem artystycznym dzieł sztuki z okresu sowieckiego, takich jak rzeźby czy mozaiki – z tego tylko powodu, że zawierają elementy będące symbolami ZSRR. Wiele prac artystycznych już zostało zniszczonych i doprawdy nie sposób powstrzymać się przed porównaniem tych dobrowolnych aktów sankcjonowanego przez państwo wandalizmu do działań żołdaków DRL, którzy zniszczyli część prac ze zbiorów IZOLACIJI, uznając je za „zbyt dekadenckie”.

Czy środowiska lokalne Doniecka reagują jakoś na to, co spotkało IZOLACIJĘ?

Nie mamy już z kim się tam kontaktować. Po powołaniu DRL większość naszych partnerów, współpracowników i przyjaciół opuściła Donieck. O zniszczeniu gigantycznej szminki wieńczącej komin naszej fabryki dowiedzieliśmy się poprzez kanały nieformalne. Ta stworzona przez Pascale’a Marthine’a Tayou praca, zatytułowana Make up . . . Peace!, była poświęcona kobietom z Donbasu i akcentowała ich rolę w odbudowie powojennego Doniecka. Jak widać, przedstawiciele DRL uznali ją za obrazoburczą, a może po prostu zabrakło im metalu, bo wysadzili ją w powietrze.

W jaki sposób te tragiczne wydarzenia wpłynęły na tożsamość IZOLACIJI? Jakie priorytety mieli państwo w Doniecku, a na czym skupiają się w Kijowie?

Wygnanie z całą pewnością było traumatyczne dla nas wszystkich, ale od przeprowadzki do Kijowa nasza misja nie ulega zmianie. Nadal używamy kultury jako narzędzia przemian społecznych, kulturalnych, politycznych i ekonomicznych. IZOLACIJA pozostaje multidyscyplinarnym ośrodkiem, którego działalność koncentruje się na trzech obszarach. Są to projekty artystyczne uwzględniające specyfikę otoczenia, programy edukacyjne i działania twórcze mające na celu rozwijanie środowisk lokalnych.

Ukrainę Wschodnią z jej szerokimi stepami od wieków zamieszkiwały ludy koczownicze: Cymerianie, Scytowie, Sarmaci i wiele innych. Czyż nie zakrawa na ironię fakt, że koczowniczość stała się nam bliska, dopiero gdy wypędzono nas z Donbasu? Mimo że nasza siedziba obecnie mieści się w kijowskiej stoczni, większość naszych przedsięwzięć ukierunkowana jest na Ukrainę Wschodnią i zagranicę. W Kijowie mamy IZONE, przestrzeń twórczą obejmującą miejsca wystaw tymczasowych, koncertów i wykładów, a także IZOLAB (swój własny fablab ), studio fotograficzne i kilka warsztatów. Skupiamy się jednak głównie na swoich inicjatywach w Donbasie, takich jak projekt ZMINA, cykl imprez kulturalno-oświatowych w sąsiedztwie linii frontu – czy też najnowszy program rezydencji, Architektura Ukraina, stworzony z myślą o architektach i artystach zainteresowanych interwencjami urbanistycznymi, i projekt „Listy do burmistrza”. Oba te projekty realizujemy w Mariupolu, gdzie niedawno otworzyliśmy przedstawicielstwo. Równie ważne są nasze projekty międzynarodowe, takie jak akcja #onvacation podczas 56. Biennale w Wenecji czy – zorganizowana w paryskim Palais de Tokyo, a później w Centrum Sztuki Współczesnej DOX w Pradze – wystawa „Kultura a konflikt: IZOLACJA na wygnaniu”. Mają one na celu uwrażliwianie środowisk międzynarodowych na sytuację na Ukrainie, ale też starają się opisywać ją z różnych perspektyw.

IZOLACIJA nie jest więc już przypisana do jednej tylko miejscowości, wciąż jednak koncentrujemy się przede wszystkim na Ukrainie Wschodniej.

Proszę podać przykład projektu realizowanego teraz, a dotyczącego przemian na różnych poziomach i jednocześnie związanego z regionem?

„Listy do burmistrza” to projekt zainicjowany przez nowojorską instytucję Storefront for Art and Architecture, który miał swą premierę właśnie w Nowym Jorku. Kolejne jego edycje zrealizujemy w Panamie, Bogocie i Buenos Aires. Postanowiliśmy powtórzyć go w Mariupolu podczas wyborów burmistrza tego miasta. Najpierw wyselekcjonowana grupa architektów i projektantów wnętrz napisała do burmistrza Mariupola, opisując pilne problemy i potrzeby, które według nich odgrywają istotną rolę w transformacji miasta. Potem wystawiliśmy te listy w formie interaktywnej instalacji w Mariupolu, zachęcając mieszkańców do udziału – i pisania własnych. Zgromadziwszy osiemnaście listów od architektów i kolejnych dwadzieścia od mieszkańców Mariupola, otrzymaliśmy niezwykły przegląd problemów dotyczących miasta i twórczych wizji rozwiązania ich. Co jednak najważniejsze – przekazując całą tę korespondencję obecnemu burmistrzowi i kandydatom na burmistrza w toczącej się kampanii wyborczej, sprowokowaliśmy ich do jakiegoś odzewu. Tak że teraz społeczność miasta czeka i rzecz jasna oceni, w jaki sposób odniesie się do tego nowy burmistrz Mariupola.

Trudno przekonać ludzi do udziału w przedsięwzięciach artystycznych?

Nie. Większość naszych projektów dotyczy określonych miejsc i ma być reakcją na konkretne, doniosłe dla społeczności lokalnych i rozumiane przez nie problemy. Dlatego miejscowi zwykle odpowiadają na nasze inicjatywy entuzjastycznie – i chętnie biorą w nich udział.

Jak widzą państwo swoją pozycję na Ukrainie od momentu wygnania?

Mimo że jesteśmy rzecz jasna instytucją ukraińską, chcemy uważać się za kosmopolitów, a nasze międzynarodowe rezydencje artystyczne i wystawy wskazują, że myślenie to jest uzasadnione. Staramy się otworzyć Ukrainę na sztukę światową i wpisać nasz kraj w szerszy kontekst kulturowy, sprawić, by stał się elementem sieci międzynarodowej wymiany artystycznej.

W okresie wojny oficjalne stanowisko ukraińskiego rządu wobec kultury zdaje się ograniczać do propagandy i patriotycznych gestów, natomiast głębszą refleksję i wrażliwsze działania w tym zakresie odkłada on lepsze czasy. Nasz pogląd na te kwestie jest skrajnie odmienny – i domagamy się troski o kulturę właśnie teraz, w decydującym momencie historii Ukrainy. W naszym poczuciu w ostatnich latach nigdy nie doszłoby do takich absurdów jak wojna na wschodzie, gdyby kulturę traktowano na Ukrainie jako rzecz nadrzędną. Dlatego usiłujemy to zmienić, sprowadzając tu światowych artystów i działaczy kultury, wspierając tutejsze młode środowisko twórcze, a zatem też prezentując Ukrainę na arenie międzynarodowej, przybliżając ją światu. Ponadto zależy nam na umożliwieniu wypowiedzi w kontekście ukraińskim osobom pochodzącym z Donbasu, nagminnie ignorowanym przez ukraińskie media i szerszą publiczność. Poglądy tych osób bywają niewygodne, toteż ukraińska opinia publiczna z reguły je marginalizuje, my jednak zdecydowanie uważamy, że trzeba je nagłaśniać, abyśmy mogli zrozumieć istotę ostatnich wydarzeń – i zastanowić się, jak zapobiegać im w przyszłości.

Kolejne pytanie będzie nieco prowokacyjne. Atak na siedzibę fundacji, zniszczenie dzieł sztuki i skazanie na banicję to bez wątpienia rzeczy straszne. Gdyby się jednak nie wydarzyły, nie doszłoby do międzynarodowej debaty na temat ukraińskiej sztuki współczesnej i działalności IZOLACIJI. A już na pewno nie byłoby debaty o tak dużym zasięgu. Poniekąd więc stali się państwo głosem współczesnej kultury Ukrainy za granicą. Dramatyczna sytuacja paradoksalnie umożliwia państwu poszerzenie kontaktów nie tylko na Ukrainie, ale i na Zachodzie. Podziela pani to zdanie?

I tak, i nie. Już przed wygnaniem IZOLACIJA należała do sieci międzynarodowych, takich jak TEH, ResArtis i FabLab, i nawiązywała kontakty na całym świecie. Przesadą byłoby stwierdzenie, że to, co nas spotkało, pomogło nam w promocji międzynarodowej. Ale negatywne doświadczenia zawsze służą postępowi. Wygnanie na pewno zmusiło nas do rewizji poglądów i naszej pozycji na Ukrainie, nowa sytuacja zaś stała się bodźcem do dalszych poszukiwań, zwiększyła naszą motywację do działania.

Jaką więc pozycję mają państwo wśród innych ukraińskich instytucji kultury?

IZOLACIJA jest jedną z najważniejszych placówek kulturalnych na Ukrainie. Jako prywatna placówka, którą pozbawiono większej części zbiorów, znaleźliśmy się w dość niefortunnym położeniu, ale nie tracimy impetu ani determinacji do zmiany. Najważniejszy dla nas dziś temat to kultura a konflikt: jak powinna działać kultura, abyśmy mogli zapobiec konfliktowi, by było nam łatwiej go rozwiązać i – kiedy wojna się skończy – budować lepsze społeczeństwo. IZOLACIJA wyróżnia się wśród innych ukraińskich placówek kulturalnych skupieniem uwagi na Ukrainie Wschodniej.

Jak zmienia się ukraińskie środowisko sztuki współczesnej i kultury od czasu przejęcia Doniecka przez separatystów?

Na Ukrainie wspaniale rozwija się – bardzo od pewnego czasu wrażliwe na naszą sytuację polityczną – środowisko młodych twórców. Od czasu Pomarańczowej Rewolucji (2004–2005) wielu ukraińskich artystów reaguje na to, co się dzieje, niemal natychmiast. Współczesna sztuka Ukrainy często zajmuje się tematyką społeczno-polityczną i tym, jak nasz kraj zmierza ku Europie. Podobnie jak wcześniej Euromajdan – aneksja Krymu i wojna na wschodzie wywołują natychmiastowy odzew wielu twórców. W większości przypadków wypowiedzi te są bardzo emocjonalne, na razie więc trudno jeszcze mówić o jakiejś głębszej analizie.
Oczywiście mamy zarówno artystów, którzy wolą trzymać się z dala od polityki i obecnej rzeczywistości społecznej, jak i takich, którzy mozolnie gromadzą materiały, wyjeżdżają do krajów o doświadczeniach zbliżonych do doświadczeń Ukrainy i realizują znacznie bardziej złożone projekty twórcze. Niemniej w ogólnym – nader dynamicznym – obrazie środowiska sztuki na Ukrainie brakuje głębszej, wyważonej refleksji i większego dystansu do ostatnich wydarzeń, co zresztą zrozumiałe. Zanim pojawią się dogłębne analizy, musi upłynąć trochę czasu.

***

IZOLACJA poza Ukrainą – komentarz Michaeli Šilpochovej z Pragi

Instytucja kultury zostaje przejęta przez milicję i zamieniona na bazę wojskową. Dzieła sztuki są niszczone, a na terenie okupowanej galerii więzi się i torturuje ludzi. Zespół wraz z innymi osobami – twórcami, dziennikarzami i studentami – zostaje skazany na wygnanie… To nie kolejna powieść dystopijna o „śmierci kultury” w fikcyjnym kraju opanowanym przez opresyjny reżim. Dzieje się to w Doniecku. W 2014 roku. A jednak historia niezależnego ośrodka kultury IZOLACIJA niebezpiecznie kojarzy się z Orwellem.

Członkowie działającej teraz w Kijowie ekipy wygnanej IZOLACIJI zwrócili się w czerwcu 2015 roku do praskiego Centrum Sztuki Współczesnej DOX z prośbą o urządzenie tam konferencji prasowej i jednodniowej wystawy poświęconej ich położeniu. Nasza reakcja była natychmiastowa: zorganizowaliśmy trwającą półtora miesiąca wystawę, konferencję prasową i dyskusję na temat roli, jaką w czasie konfliktów odgrywają sztuka, twórcy i instytucje artystyczne.

Wystawę otworzył performans Siergieja Zacharowa, artysty, którego aresztowano i torturowano na terenie odebranym IZOLACIJI. Jego prace zostały zaprezentowane wraz z wywiadami wideo z innymi osobami cywilnymi przetrzymywanymi tam przez separatystów z Donieckiej Republiki Ludowej, a także wywiadami z separatystami, którzy zajęli ośrodek. Czechom wydaje się, że dzięki mediom bardzo dużo wiedzą o sytuacji na Ukrainie Wschodniej, jednak większość zwiedzających wyszła z wystawy osłupiała. Żyjemy w XXI wieku, a to wszystko dzieje się zaledwie dwa tysiące kilometrów od Pragi. I niektóre zwierzęta znów stają się równiejsze od innych…

Wystawę szeroko komentowano w czeskiej prasie i relacjonowano w radiu i telewizji. Jest to istotne dlatego, że dzięki niewiarygodnej historii brutalnego zawłaszczenia instytucji sztuki i pogwałcenia pewnych reprezentowanych przez nią wartości i postaw mieliśmy okazję zobaczyć sytuację Ukrainy Wschodniej w zupełnie nowym świetle.

Z angielskiego przełożył Paweł Łopatka

Lubow Michajłowa – urodziła się w Doniecku. W 1984 r. ukończyła studia na Wydziale Ekonomii przy Donieckim Instytucie Radzieckiego Handlu (obecnie Państwowy Uniwersytet Ekonomii i Handlu w Doniecku). W 1988 r. założyła firmę zajmującą się produkcją i eksportem wyrobów węglowych – i od tego też roku mieszka poza Ukrainą. W 2010 r. powołała w Doniecku Platformę Inicjatyw Kulturalnych IZOLACIJA. Jest członkiem Komisji Tate ds. Zakupów w Europie Wschodniej i rady nadzorczej Państwowego Kompleksu Muzeów Kultury i Sztuki „Mistecki Arsenał” w Kijowie.
×
Dodano do koszyka:

Kontynuuj zakupy Przejdź do koszyka